Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dla Rosji było tylko LWP

Treść

Podczas parady zwycięstwa na Placu Czerwonym rosyjski spiker opisujący maszerujących żołnierzy Kompanii Reprezentacyjnej Wojska Polskiego pominął zupełnie wkład naszego podziemia oraz armii na Zachodzie w zwycięstwo nad III Rzeszą. Wymienił tylko utworzone przez komunistów pod patronatem Kremla tzw. Ludowe Wojsko Polskie. W opinii politologów, mamy tu do czynienia z typowym spojrzeniem na najnowszą historię z rosyjskiej perspektywy.
Profesor Mieczysław Ryba, historyk z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II, wskazuje na dwie możliwe przyczyny pominięcia na placu Czerwonym znaczenia Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie w walce z nazistowskimi Niemcami. - Pierwsza to kwestia niewiedzy - czego też nie należy wykluczyć. Pamiętajmy bowiem o tym, że widzenie II wojny światowej oraz Polski z perspektywy rosyjskiej jest mocno zredukowane - twierdzi Ryba. Z drugiej strony, zdaniem historyka, wypowiedź spikera może być również "po prostu pewnym elementem polityki historycznej współczesnej Rosji, która postrzega Armię Czerwoną jako wyzwalającą Europę Środkową, w tym Polskę, jako pogromcę hitlerowskich Niemiec i wyzwolicielkę Europy. W tej perspektywie działania polskich żołnierzy związanych z rządem londyńskim na emigracji - a więc stojących w wielu zasadniczych przypadkach w sprzeczności z planami Sowietów podporządkowania sobie centralnej Europy - nie bardzo mieszczą się w tej konwencji i wizji polityki historycznej".
Jerzy Bukowski, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych, ze zdziwieniem przyjął "zapowiedź i skrótowość" rosyjskiego spikera. - Jednak premier Władimir Putin podczas wizyty z premierem Donaldem Tuskiem w Katyniu wyraźnie mówił o tym, że także żołnierze Armii Krajowej walczyli przeciwko Niemcom. Więc skoro premier Rosji wyraża tak daleko idące zrozumienie dla tego, czym była Armia Krajowa, to tym bardziej dziwne jest, że spiker podczas defilady o tym zapomina - podkreśla Bukowski.
Natomiast prof. Włodzimierz Marciniak z Instytutu Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk nie jest do końca przekonany, czy można traktować wypowiedź spikera jako "pogląd strony rosyjskiej". - Niedokładnie to wszystko obserwowałem, ale przy wszystkich maszerujących jednostkach podawano jakąś krótką informację. Na przykład w przypadku kolumny oddziałów francuskich była mowa tylko o formacji lotniczej Normandia-Niemen, która walczyła na froncie wschodnim. W tym przypadku również pominięto francuskie jednostki walczące na Zachodzie - twierdzi prof. Marciniak. Według niego, nie należy dopatrywać się w tym jakiś celowych zabiegów, a raczej jest to czysto stereotypowe działanie. - Treść tej wypowiedzi wynika z pewnego "szkolnego stereotypu", że uczestnictwo Polski w II wojnie światowej oznacza udział u boku armii sowieckiej - zaznacza.
Jacek Dytkowski
Nasz Dziennik 2010-05-11

Autor: jc