Chcą patrzeć śledczym na ręce
Treść
Rodziny ofiar katastrofy prezydenckiego Tu-154M wyrażają niezadowolenie z postępów śledztwa i zakresu podawanych informacji o okolicznościach tragedii. W związku z tym rozważają powołanie pełnomocnika, który będzie reprezentował ich interesy w prowadzonym dochodzeniu.
Córka tragicznie zmarłego posła PiS Zbigniewa Wassermanna Małgorzata podkreśla, że trudno mówić o jakichś postępach w śledztwie. - Sygnały płynące z mediów o postępowaniu bardzo nas niepokoją. Oczywiście nie twierdzimy, że wszystkie podejmowane działania są niewłaściwe czy idące w złym kierunku... Wiedza z mediów jest na pewno inna niż wiedza z akt - podkreśla. - W pierwszych dniach po katastrofie uzyskaliśmy informacje ze strony organów państwowych, które zapewniły nas, że wszystko będzie absolutnie jawne. W ciągu kilku dni zostanie udostępniona treść zapisów czarnych skrzynek. Poznamy np. godzinę katastrofy. Minęło trzy tygodnie i okazuje się, że nie mogą niczego podać i nie podadzą, części tych rzeczy w ogóle nie mają - wskazuje Małgorzata Wassermann. - Nie wiemy nawet, kiedy doszło do katastrofy - podkreśla.
Córka zmarłego posła PiS mówi, że otrzymała dokument od polskich władz, który nie zawierał przyczyny śmierci ojca. Nie wie też, czy przeprowadzono sekcję jego zwłok. Dodaje, że w Rosji jej przesłuchanie trwało sześć godzin, przy czym zadawano jej zaskakujące pytania, jak np. po co przyleciał tu jej ojciec i na ile wycenia to, co się stało.
Dlatego Małgorzata Wassermann wystąpiła z inicjatywą powołania prawnika, który reprezentowałby interesy rodzin ofiar tragedii prezydenckiego samolotu. - Moim zdaniem, na tym etapie wyjaśniania okoliczności katastrofy tak powinno być - mówi. Dodaje, że będzie prowadziła rozmowy z innymi członkami rodzin ofiar, tak żeby wypracować strategię działania.
Również Andrzej Melak, brat prezesa Komitetu Katyńskiego Stefana Melaka, który zginął w katastrofie w Lesie Katyńskim, widzi konieczność zorganizowania się rodzin ofiar. - Ja rozmawiałem o stowarzyszeniu, żeby ktoś nas reprezentował, to warto zrobić - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem". Na ten temat rozmawiał m.in. z synem śp. prezesa IPN Janusza Kurtyki. - Trzeba zorganizować się jakoś, żeby mieć mocniejszy głos - podkreśla Andrzej Melak.
Rodziny chcą skorzystać z uprawnień, które przewidują przepisy prawa, i ustanowić pełnomocnika mającego wgląd na śledztwo. - Po to jest ta instytucja osoby pokrzywdzonej, która ma pewne prawa w postępowaniu, żeby po prostu z nich korzystać - mówi Małgorzata Wassermann. Dodaje, że dotyczyłoby to polskiego śledztwa, ponieważ w przypadku rosyjskiego nie spodziewa się żadnych efektów. - Natomiast jeżeli chodzi o rosyjskie śledztwo, to w mojej ocenie, jeżeli nie będzie tutaj jakiegoś współdziałania z rządem polskim, to podejrzewam, że ten adwokat w Rosji nie zrobi absolutnie nic - ocenia.
Karnista prof. Piotr Kruszyński (Uniwersytet Warszawski) wskazuje, że rodziny ofiar stanowią samoistną stronę postępowania karnego. Dlatego mogą się zwrócić np. o dostęp do informacji z toczącego się śledztwa. Mecenas Małgorzata Kożuch z Krakowa wskazuje, że rodziny ofiar w późniejszym czasie mogą składać także wnioski o odszkodowanie, ale muszą wykazać związek przyczynowo-skutkowy między katastrofą, do której doszło, a zawinionymi działaniami osób.
Zenon Baranowski
Nasz Dziennik 2010-05-04
Autor: jc