Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Bez harcerzy kombatantom byłoby trudniej

Treść

Rozdają kombatantom wodę, pomagają wsiadać do autobusu, dotrzeć na miejsce, pełnią służbę informacyjną, ratowniczą, wystawiają poczty, własne i kombatantów, którzy już nie czują się na siłach trzymać sztandarów. Trudno sobie wyobrazić uroczystości rocznicowe Powstania Warszawskiego bez harcerzy.
Michał Lutkiewicz z chorągwi Warmińsko-Mazurskiej Związku Harcerstwa Polskiego przyznaje, że warszawskie uroczystości są dla niego i jego kolegów sposobem wyrażenia wdzięczności i uczczenia pamięci "druhen i druhów oraz powstańców, którzy nie byli harcerzami, ale walczyli o wolność". - Nieważne, czy to było 66 lat temu lub jak ostatnio - kiedy byliśmy na polach Grunwaldu - 600 lat temu. To wszystko byli ludzie, którzy walczyli o to, żebyśmy dzisiaj mogli mówić po polsku, być Polakami i czuć się z tego dumni - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Lutkiewicz. Tłumaczy, że razem ze Związkiem Harcerstwa Rzeczypospolitej, Stowarzyszeniem Harcerstwa Katolickiego "Zawisza" podzielili się obowiązkami, by we wszystkich punktach obchodów była obecna pomocna dłoń harcerska.
Widać to m.in. na placu Krasińskich, gdzie uwijają się druhny w szarych, a druhowie w zielonych mundurach podający wodę uczestnikom Mszy Świętej. Jakub Nowak, harcerz ZHR, nie ukrywa, że tego typu uroczystości dla harcerzy są okazją, by uczyć się patriotyzmu i przypominać, co się tutaj, w Warszawie, działo ponad pół wieku temu. - Dla drużynowych jest to również kolejna dawka pomysłów na prowadzenie drużyny. Taki kolejny zastrzyk wiedzy i doświadczenia - mówi Nowak.
Harcerze wskazują na rodzaje służby, jakie mają do wykonania podczas obchodów. - Członkowie naszej drużyny rozdają kombatantom wodę, pomagają wsiadać do autobusu, dotrzeć na miejsce. Pełnimy także służbę informacyjną, ratowniczą, wystawiamy swoje poczty sztandarowe, a także kombatantów. Zależy im, by ich poczet sztandarowy z któregoś zgrupowania był obecny, ale niestety nie są w stanie wystać - zauważa Lutkiewicz.
Pomoc harcerzy jest niezbędna, w sytuacji kiedy wiekowi już weterani, powstańcy warszawscy, zaznaczają, że program obchodów mają dosyć "napięty". - Byłam sanitariuszką. W kościele Ojców Kapucynów był szpital polowy, ale nie tylko tam - bo mieścił się również na ul. Długiej i Freta. Przeżyłam Powstanie i jestem dumna, że jeszcze mogę brać udział w tych uroczystościach, ponieważ już minął szmat czasu - mówi Halina Kotula z domu Sidzińska ze Zgrupowania "Gozdawa". Tłumaczy, że ma "bogaty program" udziału w uroczystościach 66. rocznicy wybuchu Powstania. Wylicza: sobotnie spotkanie pod Muzeum Powstania Warszawskiego oraz Mszę św. polową na placu Krasińskich. - Ale my mamy także oddzielną Mszę św. mojego Zgrupowania "Gozdawa" u Ojców Kapucynów. Pamiętam czasy, kiedy po kryjomu się zbieraliśmy, nie było wtedy oficjalnych uroczystości. Ale my u kapucynów zawsze mieliśmy Msze św. i cichutko spotykaliśmy się na Starym Mieście w gronie naszych bliskich. Z tego grona, niestety, zostały już jednostki. Jest nas bardzo mała grupa - konkluduje Kotula.
Jacek Dytkowski
Nasz Dziennik 2010-08-02

Autor: jc