Będzie mniej generałów
Treść
W polskiej armii służy obecnie 124 generałów. Ich liczba w  najbliższych latach ma zostać zmniejszona o połowę. "Nasz Dziennik"  dotarł do źródeł, które mówią o 70, a nawet 56 etatach generalskich. 
- Ta redukcja etatów, nie tylko generalskich, ale również  pułkownikowskich i innych, powiązana jest z reformą systemu dowodzenia. W  planach jest zmniejszenie ilości dowództw, które mają zastąpić  inspektoraty. Nie ulega wątpliwości, że obecnie jest w armii za dużo  etatów generalskich - mówi "Naszemu Dziennikowi" wysoki rangą oficer.  Chodzi o reformę pilotowaną przez MON, Biuro Bezpieczeństwa Narodowego,  Sztab Generalny WP i zespół gen. Waldemara Skrzypczaka, doradcy ministra  Tomasza Siemoniaka.
Jacek Sońta, rzecznik resortu obrony, wskazuje,  że prace są bardzo zaawansowane. - Nie wiem, czy etaty generalskie  zmniejszone zostaną o połowę, czy taka deklaracja padła. Natomiast od  pierwszej chwili, kiedy minister Siemoniak objął urząd, te etaty  generalskie są sukcesywnie likwidowane. Zastępowane są one niższymi  etatami pułkownikowskimi, a na stanowiska generałów odchodzących w stan  spoczynku nie są powoływane kolejne osoby ze stopniem generalskim - mówi  Sońta. Redukcja etatów generalskich związana jest ze zmniejszeniem się  liczby naszych żołnierzy w niższych korpusach. - W kolejnych latach  liczba generałów będzie się nadal zmniejszać. Planowana jest też  redukcja dowództw, całej struktury dowodzenia. Nie będzie ich tyle, co  teraz, i w takiej konfiguracji, gdzie są Siły Powietrzne, Wojska Lądowe,  Marynarka Wojenna. Struktura będzie zupełnie inna. Nie odbędzie się to w  tym roku, ale już w latach 2013-2014 jest to całkiem realne - tłumaczy  Sońta.
Zabiegi PR-owskie?
-  Zmniejszenie ilości dowództw jest na pewno dobre. Jeżeli armia liczy 100  tys., to zupełnie bez sensu jest, by było, jak w tej chwili, tak dużo  dowództw. Jest przecież m.in. Dowództwo Wojsk Specjalnych, Dowództwo  Operacyjne Sił Zbrojnych, Dowództwo Wojsk Lądowych, Dowództwo Marynarki  Wojennej, Dowództwo Sił Powietrznych, Inspektorat Wsparcia, Żandarmeria,  Szefostwo Służby Zdrowia etc. Według mnie, maksymalnie powinny być trzy  dowództwa - podkreśla jeden z byłych dowódców Sił Zbrojnych. Nasz  rozmówca dodaje, że choć faktycznie w armii powinno być mniej generałów,  to jednak redukcja musi być dobrze przeprowadzoną operacją. - Nie może  być to robione w ten sposób, że tu się kogoś zwolni, tam się przyjmie i  jakoś to będzie. Moim zdaniem, na takich szczeblach jak dowództwo,  kapitan czy major nie mają czego szukać, nie powinno być tam takich  etatów. Zatrudnienie powinni znaleźć analitycy z odpowiednim  wykształceniem, stażem, doświadczeniem i kompetencjami, od podpułkownika  w górę, bo to ci ludzie piszą instrukcje, rozkazy, polecenia,  kształtują politykę, sposób działania wojsk. Tego nie zrobi major czy  kapitan, który nic w życiu nie widział - dodaje oficer. W jego opinii  najwięcej etatów generalskich czy pułkownikowskich powinno być w  Warszawie, bo tu zapadają kluczowe decyzje o przyszłości Sił Zbrojnych.
W opinii gen. rez. Romana Polki, byłego dowódcy jednostki specjalnej  GROM, redukcja etatów generalskich to zabieg PR-owski. - Cięcie etatów  generalskich ma taki dobry, mocny wydźwięk propagandowy. Popatrzcie:  zmieniamy, poprawiamy, tniemy. A przecież to nie może być PR-owski show,  który ma na celu pokazać ministra reformatora, lecz powinno to mieć  przesłanki merytoryczne, których nie widzę - mówi generał. Polko  zaznacza, że jeżeli liczba generałów jest zbyt wysoka, należy się temu  przyjrzeć i gdy jest to zasadne, zredukować ją, jednak nie można tego  robić pochopnie. - Naprawdę jest mnóstwo rzeczy, które trzeba by było  zreformować, zredukować, ale wojsko nie jest strukturą, w której robi  się rewolucje. Kadra też nie zasługuje na to, by postąpiono z nią jak ze  specpułkiem, którego żołnierze z gazet dowiedzieli się, że ich już nie  ma, bo nikt wcześniej z nimi nie porozmawiał. Tego typu działania  powinny być przemyślane, zaplanowane, przekazane ludziom i realizowane z  jakimś kilkuletnim wyprzedzeniem - tłumaczy Polko. Były dowódca GROM  podkreśla również, że wątek wielości etatów generalskich nie jest nowy,  pojawił się już za prezydentury Lecha Kaczyńskiego. Polko był wtedy  autorem analizy porównawczej z państwami członkowskimi NATO. Chodziło o  odpowiedź na pytanie, która armia ma najwięcej generałów. Polska wcale  nie prowadziła w tym rankingu. - Problem nie polega na tym, że tych  generałów jest dużo. Tylko że ci nasi generałowie powinni zajmować nie  tylko wysokie stanowiska w Polsce, ale w strukturach, w których  uczestniczymy, a więc Unii Europejskiej i NATO. Bo cóż się okazuje? Otóż  podczas misji w Afganistanie najwyższe stanowisko, tzw. flagowe, które  rzeczywiście ma wpływ na to, co na misji można zrobić, zajmował  podpułkownik. Nie mieliśmy żadnego szefa poszczególnego pionu, kadrowego  czy logistycznego, który wpływałby na kierowanie całością - podkreśla  Polko. W jego opinii polscy generałowie powinni dążyć do tego, by  zajmować w strukturach dowódczych NATO najwyższe stanowiska, a nie  przyjmować jedynie etaty w sztabach. Zwraca jednak uwagę, że dowódcą sił  specjalnych nie powinien być, jak dotychczas, generał jednogwiazdkowy. -  Kiedy spotykamy się w strukturach NATO i wychodzi nasz generał i jako  dowódca wojsk specjalnych ma tylko jedną gwiazdkę, a - powiedzmy -  norweski czy brytyjski po trzy gwiazdki, to wówczas nasz siada w  dziesiątym rzędzie, a ten, który ma więcej na pagonach, w pierwszym -  zaznacza.
Likwidacja dublujących się struktur
Według gen. Polki, minister Siemoniak powinien skupić się na likwidacji  dublujących się struktur wojskowych, zarówno tych w MON pod cywilnym  kierownictwem, jak i tych w Sztabie Generalnym. - Puszczanie takich  sygnałów o redukcji to granie na emocjach ludzi, że coś poprawiamy,  wywalamy tych pasibrzuchów, którzy nic nie robią. Skoro jednak szuka się  oszczędności, to dlaczego nie zredukuje się tego nadmiaru doradców na  wysokich stanowiskach? Dlaczego nie zlikwiduje się w niektórych  garnizonach nieperspektywicznych jednostek, które posiadają przestarzały  sprzęt - pyta nasz rozmówca. I wskazuje, że w Krakowie cały czas  funkcjonuje potężna struktura, jaką jest 2. Korpus Zmechanizowany  zabezpieczający głównie uroczystości państwowe, dysponuje jednak wieloma  wysokimi etatami i nowoczesnymi obiektami. - Tak naprawdę ci, którzy  tworzą te plany redukcji, sami musieliby się zredukować, a raczej  historia nie zna takich przypadków, by ktoś likwidował własne  stanowisko. Ja bym chciał usłyszeć jakieś konkrety, poznać plan - kto  lub co zostanie zredukowane, dlaczego, jakie będą tego skutki, co będzie  w zamian - kwituje Polko.
Wtóruje mu Dariusz Seliga (PiS) z  sejmowej komisji obrony. - Na temat redukcji etatów generalskich mam  własne zdanie, bo większość z generałów wcale nie jest na emeryturze,  tylko w stanie spoczynku i mają płacone takie samo uposażenie. Nie widzę  więc powodów, by oszukiwać społeczeństwo, mówiąc, że są jakieś redukcje  i oszczędności, bo na tych budżet państwa na pewno nie zyska - mówi  poseł. Co ciekawe, żaden z członków komisji nie miał okazji zapoznać się  z pracami nad reformą systemu dowodzenia, nie ma żadnych dyskusji na  ten temat, tym bardziej konsultacji. - Do tej pory na komisji obrony nie  było żadnej informacji o reformie. Wszyscy wiedzą, że pod kierownictwem  Stefana Niesiołowskiego tę komisję można lekceważyć - dodaje.
Nasz Dziennik Poniedziałek, 14 maja 2012, Nr 111 (4346)
Autor: au
