Będę współpracował
Treść
Cała władza w Polsce została zdeponowana w rękach Platformy Obywatelskiej. Od tej pory na tej partii spoczywa też cała odpowiedzialność za sprawy państwa. Opozycja już przygotowuje się do rozliczania obietnic wyborczych złożonych przez prezydenta elekta w kampanii prezydenckiej. A tych Bronisław Komorowski złożył wiele, nie bacząc, że - jako prezydent wywodzący się z tej samej formacji co rząd - będzie tym mocniej zobligowany do ich wypełnienia. Nie pomoże tym razem tłumaczenie, że to "rząd rządzi, a prezydent reprezentuje".
Prezydentura Bronisława Komorowskiego ma być zgodnie z obietnicą "prezydenturą współpracy". "Zgoda buduje, niezgoda rujnuje" - powtarzał wielokrotnie w kampanii prezydent elekt. Na dowód koncyliacyjnej postawy wobec opozycji przytaczał niektóre swoje decyzje personalne z okresu tymczasowego piastowania funkcji głowy państwa, takie jak: wprowadzenie szefów opozycji do składu Biura Bezpieczeństwa Narodowego, obsadzenie stanowiska prezesa NBP osobą wywodzącą się z postkomunistycznej lewicy, choć wiadomo, że posunięcia te zmierzały głównie do przejęcia elektoratu lewicy. Komorowski skrzętnie unikał natomiast wspominania o swojej zgoła niekoncyliacyjnej postawie wobec Instytutu Pamięci Narodowej, Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, mediów publicznych czy o błyskawicznej wymianie szefa Kancelarii Prezydenta po katastrofie smoleńskiej.
W pojęciu "prezydentura współpracy" mieści się też deklarowany wielokrotnie zamiar współpracy z rządem - przede wszystkim niewetowania rządowych ustaw. Realizacja tej zapowiedzi nie będzie należała do zadań łatwych. Rzecz w tym, że plany rządu nie idą w parze z tym, co obiecał wyborcom prezydent Komorowski. Rząd, przyciśnięty do muru fatalnym stanem finansów publicznych, przymierza się właśnie do podwyżek podatków, likwidacji ulg, oszczędności i cięć budżetowych na niebywałą skalę - około 20 mld zł w 2011 r. i kolejnych 40 mld zł w roku następnym. Tymczasem p.o. prezydent obiecywał, że jego formacja zlikwiduje deficyt dzięki "walce o wzrost gospodarczy", unikając bolesnych cięć i podwyżek. Ba, zadeklarował podwyżki i ulgi dla różnych grup społecznych, czyli wzrost wydatków budżetowych na niektóre cele.
Co konkretnie obiecał Komorowski? Oto lista:
1. Podwyżki w tym roku dla nauczycieli
"Nauczyciele dostali 30-procentowe podwyżki, a w tym roku dostaną jeszcze więcej..." - zadeklarował w debacie telewizyjnej.
2. Coroczna waloryzacja rent i emerytur
Tymczasem już w tym roku waloryzacja została przez rząd de facto ograniczona, gdyż zaniżono wskaźnik inflacji w ustawie budżetowej, a w ślad za nim - wskaźnik waloryzacji. W przyszłorocznym budżecie zostanie zastosowany zapewne podobny trik.
3. Wprowadzenie 50-procentowej ulgi na przejazdy dla studentów
W rzeczywistości Komorowski jako marszałek Sejmu osobiście przetrzymywał w sejmowej zamrażarce studencki projekt ustawy wprowadzającej tę ulgę.
4. Utrzymanie wydatków budżetowych na armię w ustawowej wysokości 1,95 proc. PKB
Nasuwa się pytanie: dlaczego zatem resort finansów chce ten ustawowy wymóg usunąć z ustawy?
5. Pozostawienie odrębnego systemu rolniczego KRUS po wyeliminowaniu patologii
"Nie znam nikogo, kto chciałby podnieść rękę na KRUS" - usłyszeliśmy w debacie. Rząd zapowiedział już na początku roku, że chce zreformować KRUS i wyprowadzić z tego systemu zamożniejszych rolników.
6. Nieprzeprowadzanie głębokiej reformy emerytur służb mundurowych
Komorowski nie wspomniał, że koszty braku tej reformy będą musieli nadal ponosić ZUS, finanse publiczne i wszyscy podatnicy. Minister finansów zapowiedział reformę systemu, ale dotyczyć ma ona tylko nowo przyjętych funkcjonariuszy, którzy podejmą służbę po jej wejściu w życie.
7. Unikanie podwyżek podatków
"Podwyżka podatków to najgorsze rozwiązanie" - podkreślił Komorowski w debacie. Zamiast tego należy, jego zdaniem, walczyć o wzrost gospodarczy. Tymczasem rząd szykuje podwyżki, np. zniesienie ulgi w VAT na zakup przez firmy nowych "samochodów z kratką", zniesienie ulgi na paliwo do samochodów firmowych, podwyżkę wszystkich stawek VAT do 22 procent.
8. Unikanie cięć w wydatkach
"Trzeba walczyć o wzrost, wtedy można więcej rozdawać. To kwestia świadomego wyboru" - tak przedstawiał Komorowski wizję wyjścia z kryzysu finansów publicznych. Tymczasem rząd chwali się wzrostem, a jednocześnie rozpoczyna cięcia od newralgicznej sfery - polityki prorodzinnej i pronatalistycznej. Powszechne prawo wszystkich matek do zasiłku porodowego (tzw. becikowego) chce zastąpić świadczeniem o charakterze pomocy społecznej tylko dla najuboższych. Prawdopodobnie kolejne uderzenie pójdzie w drugi element polityki prorodzinnej - wywalczone z trudem ulgi dziecięce.
9. Utrzymanie bezpłatnej opieki zdrowotnej
"Obywatel ma, według Konstytucji, leczenie za darmo, i ja tego nie zmienię..." - oświadczył Komorowski. Specjaliści przestrzegają, że komercjalizacja szpitali, którą chce przeprowadzić rząd i którą popiera prezydent elekt, skończy się dodatkową odpłatnością za część usług medycznych, które dotąd były nieodpłatne.
10. Rozpoczęcie budowy 1000 km nowych dróg i obwodnic w ciągu 500 dni prezydentury
Jak to wykonać, skoro reguła wydatkowa zlikwiduje niemal do zera inwestycje z budżetu, a środki na współfinansowanie projektów unijnych rząd chce skierować do powodzian?
11. Wycofanie polskich wojsk z Afganistanu "rok przed Amerykanami"
12. Jednomandatowe okręgi wyborcze w wyborach samorządowych (tj. wybór radnych niepochodzących z list partyjnych)
Bronisław Komorowski zadeklarował się jako zwolennik okręgów jednomandatowych także do parlamentu, "ale nie ma obecnie większości konstytucyjnej, żeby wprowadzić tę zmianę do Konstytucji"...
Małgorzata Goss
Nasz Dziennik 2010-07-06
Autor: jc